Nigdy nie zrozumiem jednej rzeczy. Mianowicie: dorosłych. A to nie dlatego, że nie chcę, nie dlatego, że nie potrafię. Problem nie leży we mnie. To oni są tym problemem. Bo znów usłyszałem to, co zawsze. Powiem wprost – zaczyna mnie to nudzić. I dlatego dziś przemawiam, jako przedstawiciel. Aby zrozumieli.
A chodzi o młodzież. O tę bez ambicji, o tę staczającą się na dno, o tę, która zatraciła wszelkie wartości.
Dziś nie będę się rozwodził. Bo nawet nie ma nad czym. Chciałbym sprostować tylko kilka kwestii.
Ostatnio wybuchła wielka debata wśród moich znajomych na temat tego, jak dorośli określają młodzież. I wielokrotnie padało to samo pytanie: na podstawie czego? Nie byłoby tej rozmowy, gdyby nie nauczyciele. A że mamy luty i śladów wiosny nie widać, wszyscy odczuwają zmęczenie, znużenie i przez to – potrzebę pozbycia się narastającej wewnątrz frustracji. I tak jest co roku. Zawsze na przełomie lutego i marca. Co roku ten sam tekst i te same formułki. Jak gdyby wszystkie one były zawarte w jakichś poradnikach. Abstrakcyjnych. O tytułach: zabić, aby żył; zgwałcić, ale tak, żeby nie straciła dziewictwa; suche majtki na dnie morza. I wiem, że to zabawne wcale nie jest. Ale zabawne też nie jest to, co można usłyszeć. A sytuacja zaostrzyła się jeszcze bardziej po informacji, że kolejny nauczyciel został zgnębiony przez uczniów. I właśnie przez to dorośli, rodzice, nauczyciele stali się jeszcze bardziej krytyczni. Pytam: na jakiej podstawie? Dlaczego cały czas słyszymy – my, młodzi – że to, co dzieje się obecnie w szkołach, to jest tylko i wyłącznie nasza wina? Że nie mamy ambicji? Że się zmieniliśmy? Że dzisiejsza młodzież jest chamska, wulgarna, niewychowana? I nikt mi nie powie, że hiperbolizuję. Bo wystarczy zapytać przypadkowego przechodnia na ulicy, co sądzi o nastolatkach, i odpowiedź będzie taka, o jakiej wspomniałem. Pytam: na jakiej podstawie?
Bo chyba ludzie, którzy tego typu informacje przekazują dalej, zapomnieli o podstawowych czynnikach takiej sytuacji. Fakt, młodzież kulturą nie grzeszy. Ale warto wspomnieć tutaj o dwóch rzeczach. Pierwsza: przede wszystkim jest to sprawa indywidualna. Tego, jak dziecko zostaje wychowane. A tego nie uczy nas nikt inny, jak człowiek dorosły, dojrzały. Ten, który podjął decyzję, że chce mieć dziecko, dom i samochód w garażu. Druga kwestia: młodzież kulturą nie grzeszy, ale tym bardziej kulturą nie grzeszy naród. Cały. A naród, to zbiorowość. A przecież nie mamy w kraju 40 milionów nastolatków. Zresztą – wystarczy spojrzeć na to, kto przoduje w telewizji. Czym te osoby imponują? Niczym. A dzięki komu istnieją? Nam, Polakom. A skoro myślimy schematycznie, to myślmy nadal – dzieci czerpią przykład z dużych dzieci. Natomiast duże dzieci z dorosłych. Koło się zamyka.
Wracając jednak do czynników, które wpłynęły na to, że o młodzieży słyszy się takie, a nie inne rzeczy, to należy wspomnieć, że nade wszystko irytująca staje się kwestia oświaty. I rzekoma Obecna Sytuacja, której ani nauczyciel, ani żaden inny dojrzały człowiek nie potrafi wyjaśnić. I tutaj znów możemy wspomnieć o dwóch czynnikach. Pierwszy: trzeba pamiętać, że czasy się zmieniły. Więc dzięki większej swobodzie poruszania się po mieście, młodzi ludzie z tego korzystają. Nauka, w świetle obecnych rarytasów, nie jest już kwestią nadrzędną. I tutaj automatycznie ciśnie się na usta drugi czynnik. Wraz z pytaniem: dlaczego? To dorośli pozwolili na to, że uczniowie mogą wchodzić nauczycielom na głowę, a dzieci rodzicom. Skupiając się najpierw na szkole – to nie my wprowadziliśmy nowe reformy. To nie my je akceptowaliśmy i przytakiwaliśmy, zgadzając się na wszystko, co nam proponują. To nie my tworzyliśmy nowe prawa. Więc reasumując – to nie przez nas ta zmiana. Nauczyciele zaakceptowali, to uczniowie się dostosowali. Proste. A zatrzymując się na pozostałych dorosłych - nie nasza wina, że już oficjalnie bić nas nawet nie wolno. Wyrzucajcie dalej dzieci za okno, wyrzucajcie. Ale później nie mówcie, że zaczyna panować anarchia. A czemu młodzież sobie na tyle pozwala? Bo mu rodzic pozwala.
I krótkim podsumowaniem swojego sprostowania chciałbym zamknąć temat. Mianowicie: teraz każdy będzie mógł w odpowiedzi na to, co napisałem, powiedzieć, że to nie on wprowadzał nowe reformy w szkole i zakazywał bicie ucznia linijką po rękach. Że to nie on wybierał niekompetentną osobę na stanowisko Ministra Edukacji. Że to nie on wprowadza przepis o nietykalności dzieci. No tak, nie on. Politycy. Ale na to też jest odpowiedź: to nie my ich wybieraliśmy. To nie my nie poszliśmy na wybory. To nie my nie zapoznawaliśmy się z programem wyborczym. Nas to dopiero czeka. A przy obecnym podejściu społeczeństwa do sprawy zasada jest prosta: rodzi się dziecko, które nie ma od kogo czerpać przykładu. I to dziecko rodzi własne dziecko, które uczone jest według tych wartości, które nabył rodzic. I ponownie. Znów koło się zamyka. Więc reasumując – to nie nasza wina, że jesteśmy tacy, a nie inni. Dlatego jeżeli jest to aż tak bardzo irytujące, to czas najwyższy coś zmienić. Musicie coś zmienić!
Czyny, nie słowa.
Michał Cisło
michal-cislo@wp.pl
atena 2009.03.11 00:45:35 IP: 87.205.213.59 | Ciekawe jak bardzo Ty zaangażujesz się w zmienianie systemu edukacji, kiedy Twoje dziecko pójdzie do szkoły... Zaleciało zwykłym buntem wobec rodziców (!!!), szkoły i reszty świata - ot, taki przywilej młodości... |
j.o. 2009.02.25 17:09:49 IP: 79.186.94.104 | michałku, zdziwisz się zapewne, ale w iluś tam procentach muszę się z Tobą zgodzić. Tak, to dorośli ponoszą za wszystko winę, a czym strasi , tym głupsi i wcale nie uczą się na błędach. Pomińmy system edukacji, skupmy się na rodzichac- to oni w głównej mierze są odpowiedzialni za stan swoich dzieci- to oni byli w latach 90 karmieni amerykańskimi bajeczkami i bezstresowym wychowaniu, to oni w swoich pociechach widzą tylko aniołki przymykając oko na "drobne" wybryki. Zapewne niektórzy nauczyciele również kręcą na siebie bicz, ale moim zdaniem rodzice mają nieprzeceniony wpływ na swoje dzieci. |
M. 2009.02.24 20:31:51 IP: 83.8.4.159 | bingo! |
Gdyby do życia każdego polityka w naszym kraju dopasować jakąś witaminę, to jest w nim pewien okres, który moglibyśmy określić mianem multiwitaminy. I raczej nie przypuszczam, żeby w naszym państwie nie było osoby, która, przynajmniej raz na pięć lat, nie czułaby się wyróżniona. A teraz tym bardziej powinna.
czytaj więcejDziś będzie o wszystkim. Z rękawa sypać mi się będą prześmieszne żarty i żarciki, które jeżeli ktoś opowie na imprezie, automatycznie postawi nad sobą krzyżyk. Dlaczego tak? Dlaczego w ten sposób? Ot, dla idei i zasady. Kto wytrwa do końca, ten pozna odpowiedź.
czytaj więcej„Wiele osób narzeka na wiele rzeczy, że ich nie ma i tak dalej, a tak naprawdę one są, tylko nie każdy wie w jakim miejscu” – mówi Agnieszka Strzeżek, uczennica Zespołu Szkół Społecznych nr 1 w Wałbrzychu i członkini Młodzieżowej Rady Miasta Wałbrzycha.
czytaj więcejNic mnie tak nie bawi, jak mentalność Polaków. Porównałem sobie dwa zupełnie inne światy, które – wydawałoby się – prosperują na zupełnie odrębnych szczeblach w drabinie rozwoju, ale aż uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem, oprócz różnic, także i podobieństwa. A wydawało mi się, że między Sudanem w Afryce, a Polską w Europie, takowych nie znajdę.
czytaj więcej„Widziałem przypadki, gdzie gościu miał wytatuowanego smoka na penisie” – mówi Andrzej Socki, absolwent Zespołu Szkół nr 5 im. M.T. Hubera w Wałbrzychu.
czytaj więcej