Ze stylami jest jak z marketowymi produktami – mamy ich na pęczki. A my, ludzie, jesteśmy jak producenci – staramy się być jak najlepsi jakościowo, przyciągać jak największą rzeszę ludzi i, rzecz oczywista, cieszyć się wśród nich renomą. Taki tik, nazwany popularnie chęcią przynależności. Tylko dlaczego niektórzy wybierają przeterminowane składniki?
Bo niby o gustach i o guścikach się nie rozmawia. Bo niby każdy fascynuje się tym na co ma ochotę. Tylko zastanawiam się, w którym miejscu kończy się ta bariera dobrego smaku? I kiedy możemy to nazwać „stylem”, a kiedy „odchyłem”?
Słowo „styl” podzieliłbym na dwie grupy – na człowieka z klasą i na człowieka wyrażającego swoją osobowość za pomocą słuchanej muzyki, sposobu ubioru, wyrażania poglądów. Opiszmy pierwszego z nich. Człowiek z klasą – inteligentny, elokwentny, reprezentatywny, kulturalny. I kimś takim bez wątpienia jest, np. Jolanta Kwaśniewska – kobieta, która ilekroć pojawiała się z mężem na spotkaniach z sojusznikami, tylekroć czytać można było na następny dzień w gazetach, że o ile Polacy nie posunęli się do przodu w negocjacjach, o tyle zyskali, jako ludzie na poziomie. Druga grupa – człowiek wyrażający się za pomocą stylu. I tutaj nie trzeba się rozwodzić, bo wszyscy wiemy, jakie mamy grupy społeczne – poczynając od skinheadów, a na satanistach kończąc. Ale tutaj pojawia się inny problem. A związany on jest właśnie z tymi wspomnianymi wcześniej „odchyłami”.
Przykładowo: Marilyn Manson. Dość specyficzny człowiek, wszyscy wiedzą. Dodatkowo jeszcze bardziej zainteresował mnie z chwilą, gdy sięgnąłem po jego książkę autobiograficzną, w której opisuje swoją podróż od złotego dziecka, po następcę szatana(jak to zostało określone przez niego samego). Niegdyś uczeń prywatnej szkoły, obecnie człowiek, którym rodzice straszą dzieci. Co nim kieruje? Zwłaszcza w chwilach, kiedy przed koncertem zażywa LSD, sypia z dziewczyną swojego przyjaciela i w trakcie trwania koncertu – bije ją stalowym prętem, doprowadzając ją do omdleń? I to rzekomo jest na jej życzenie? Czy sadomasochistyczne zabawy rzeczywiście aż tak pozwalają wyrażać siebie?
Kolejny odchył: wyobraźmy sobie kolczyk. Ale nie taki normalny. Zakończony gwintem. Gwintem, który ludzie wkręcają w różne części ciała. Przykładowo: w czaszkę. Sytuacja z niedawnego numeru magazynu Tatoo: kobieta pozwoliła sobie wkręcić kilka takich śrub w obojczyk oraz czaszkę. A poniżej wypowiedź, że ten sposób pomaga wyrażać jej osobowość. Jak to zostało opisane przez lekarzy – jest to ból porównywalny do wiercenia wiertarką w kolanie.
Ale to i tak nic w porównaniu do tego jaki materiał transmitowany był ostatnio przez National Geographic. A dotyczył on pewnych zachowań ludzi zamieszkujących Amerykę Południową. Nie pamiętam konkretnie, którego rejonu. Pokazane zostało w nim życie ludzi, którzy ciągle obwiniają się za wszystko, czując, że są wybrańcami Boga. We wszystkim tym, co robią, upatrują swojej winy. Każde, nawet najmniejsze potknięcie, określają mianem grzechu ciężkiego. I żeby poczuć się wybawionym – chcą przeżyć dokładnie to, co Jezus. A konkretnie: drogę krzyżową. Jako, że jest spore zainteresowanie takimi sposobami odkupienia swoich win, pewna organizacja postanowiła zainscenizować prawdziwą drogę krzyżową. I najciekawsze jest to, że ci ludzie uważają, że to było im pisane; że taki jest ich styl. I ta droga krzyżowa jest prawdziwa. Poczynając od biczowania, a na śmierci na krzyżu kończąc. Osobom takim zostają wbite w dłonie oraz stopy prawdziwe gwoździe. Zostają przywiązani do krzyża(rzekomo w niewielkim stopniu neutralizuje to ból), poczym wiszą na nim tyle czasu, ile będą mogli wytrzymać. Często kończy się to omdleniami, a niekiedy – śmiercią. Ludzie tacy chodzą po wioskach głosząc Ewangelię. Nie jedzą, nie piją. Chcą być tak samo gnębieni, jak gnębiony był Jezus. Ubierają się jak On, próbują żyć, jak On. A ostatecznie – chcą tak samo umrzeć. Ratuje ich jedynie fakt, że tego typu inscenizacje są niehumanitarne, a co za tym idzie - jest to nielegalne. Odnotowanie przez lekarzy lub policję śmierci w ten sposób grozi wysokimi sankcjami dla organizatorów.
Jednakże mnie zastanawia sens. I pytanie: co takimi ludźmi kieruje? W swoim życiu zrobiłem wiele głupich rzeczy. Osobą wierzącą też jestem. Ale raczej nie porwałbym się na przeżycie drogi krzyżowej. A według tego, co podało National Geographic – jest to coraz bardziej popularne. Tak samo jak zachowania zaczerpnięte od Mansona, czy ludzi, którzy wkręcają sobie we własne kości śruby. I którzy robią to tylko dlatego, że sam tatuaż jest niewystarczający. I rzekomo te zachowania też stają się coraz modniejsze. Czy w związku z tym, iż człowiek ciągle próbuje nadążyć za współczesną modą, czeka nas mroczny świat i nawroty do średniowiecza? Bo jeżeli złe moce istnieją, to powstają dzięki strachowi. A strach ten powodują u nas ludzie, którzy po tej złej stronie już są.
A przecież boimy się takich ludzi.
Michał Cisło
michal-cislo@wp.pl
mały szyderca 2009.03.22 10:02:47 IP: 83.23.191.175 | Czytam pierwsze zdanie. "Ze stylami jest jak z marketowymi produktami – mamy ich na pęczki." Myślę sobie: ehh, znowu się zaczyna 'filozofowanie'. Skończyłam akapit z przekonaniem, iż autor za wszelką cenę będzie starał się przedstawić mi swoją wyimaginowaną wizję społeczeństwa, toksyczne podziały na lepszych tudzież gorszych. Chociaż, podobno liczy się wnętrze? Jednak nie poddaje się. Czytam dalej. Okazuje się, że moje wcześniejsze założenia i osądy mijają się z ideą zawartą w tekście. Po dość standardowym początku następuje zaskakujące(?), nieoczekiwane(?) przez czytelnika rozwinięcie. Aczkolwiek, o to w końcu chodziło, czyż nie? Dobrze, zdecydowanie. ;) pozdrawiam. |
:) 2009.03.20 20:24:54 IP: 213.158.199.83 | Komentuje Twój felieton pierwszy raz od dawna.. Prawda boimy się takich ludzi, ale nas fascynują i intrygują. Po przeczytaniu np. książki autobiograficznej MM stwiedzamy, że gośc jest nienormalny. A jednak coś nas skłoniło do przeczytania owej książki. Ja w życiu przeczytałam książek autobiograficznych dwie: Kurta Cobain'a i Anthonego Kiedis'a i to też są ludzie, którzy są "odchyłami",ale muzyka z przesłaniem, jaką tworzą ( K.C tworzył) sprawia, że chcemy być choć trochę do nich podobni. A co do Drogi Krzyżowej to już przesada. Jezus cierpiał nie po to, byśmy my tak samo cierpieli, ale żebyśmy mieli mozliwosc zbawienia i cieszenia się życiem. Dobry felieton Michale, zmusza do myślenia. Pozdrawiam;-) |
Gdyby do życia każdego polityka w naszym kraju dopasować jakąś witaminę, to jest w nim pewien okres, który moglibyśmy określić mianem multiwitaminy. I raczej nie przypuszczam, żeby w naszym państwie nie było osoby, która, przynajmniej raz na pięć lat, nie czułaby się wyróżniona. A teraz tym bardziej powinna.
czytaj więcejDziś będzie o wszystkim. Z rękawa sypać mi się będą prześmieszne żarty i żarciki, które jeżeli ktoś opowie na imprezie, automatycznie postawi nad sobą krzyżyk. Dlaczego tak? Dlaczego w ten sposób? Ot, dla idei i zasady. Kto wytrwa do końca, ten pozna odpowiedź.
czytaj więcej„Wiele osób narzeka na wiele rzeczy, że ich nie ma i tak dalej, a tak naprawdę one są, tylko nie każdy wie w jakim miejscu” – mówi Agnieszka Strzeżek, uczennica Zespołu Szkół Społecznych nr 1 w Wałbrzychu i członkini Młodzieżowej Rady Miasta Wałbrzycha.
czytaj więcejNic mnie tak nie bawi, jak mentalność Polaków. Porównałem sobie dwa zupełnie inne światy, które – wydawałoby się – prosperują na zupełnie odrębnych szczeblach w drabinie rozwoju, ale aż uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem, oprócz różnic, także i podobieństwa. A wydawało mi się, że między Sudanem w Afryce, a Polską w Europie, takowych nie znajdę.
czytaj więcej„Widziałem przypadki, gdzie gościu miał wytatuowanego smoka na penisie” – mówi Andrzej Socki, absolwent Zespołu Szkół nr 5 im. M.T. Hubera w Wałbrzychu.
czytaj więcej